Ultra, czyli bardziej! Co to znaczy bardziej. I bardziej niż bardziej… w bieganiu.
- 12 kwietnia 2022
- Wu
- Opublikowany w PÓŁ ŻARTEM
Bieganie wyznacza poziomy. Tu także są równi, równiejsi i najrówniejsi. Jeżeli uznać, że zwykli truchtacze są równi, to maratończycy są równiejsi, a ultrasi – najrówniejsi. Ultras nie skala się bieganiem „piątek”. „Dycha” jest mu raczej obca. Bo zakładać buty na 40 minut biegu, kiedy biegi liczy się „normalnie” w dziesiątkach godzin? Pff… to dla równych. Biegacza ultra interesują tylko biegi ultra!
Czasami ultras pobiegnie maraton. Dla rozbiegania lub treningowo oczywiście. Bo dla wyniku to nie. Przecież to mniej niż cztery godziny. A mniej niż cztery godziny biegu to ultras wciąga lewą dziurką bez odchrząknięcia. Od wielkiego dzwonu zmusi się do „połówki”. Najczęściej towarzysko, w ramach święta, bo na przykład „żona biegnie pierwszą”.
Ultras gardzi asfaltem. A jeżeli już skusi się na bieg po asfalcie, to wszem i wobec ogłosi sto pięćdziesiąt razy, że asfaltem gardzi i że biegnie ten bieg, bo… biegnie, ale bez miłości. Bo ultras kocha ścieżki, góry, dzikie łono natury. I biegi ultra.
Dzieci ultrasów z natury mają raczej przerąbane. Stać przed tą metą, nie wiedząc po co i dlaczego z drugim rodzicem, często w koszulce (KLIK) z idiotycznym napisem
mam ultra mamę/tatę…
O co w ogóle chodzi? Gdzie miś? Gdzie zabawa? Jakie kurde ultra? Ja chcę do piaskownicy!
Bardziejstwo ultrasa bywa pełne sprzeczności.
Przeszkadza ultrasowi dodatkowe sto gramów masy netto plecaka do biegania, ale nie przeszkadza mu pół kilograma lodu niesione podczas zimowego ultra-biegu na brodzie drwala zapuszczanej z pietyzmem przez pół roku. Nie słyszeliśmy też o ultrasach golących łydki, aby stracić zbędne gramy swojej masy startowej. Swoją droga, natura także w tym zakresie dba o ultrasów, pomagając im zrzucić zbędną masę na przykład w postaci schodzących nagminnie paznokci.
Ultrasi kochają być blisko natury. Pod warunkiem, że zaopatrzeni są w futurystyczne technologie rodem z NASA, przypominając czasami ludków wybierających się na orbitalne stacje kosmiczne. Nowe technologie materiałowe, kosmiczne plecaki, ubrania, buty, elektronika rodem z SF, żele i jedzenie w saszetkach… Neil Armstrong mógłby im tylko pozazdrościć.
Przeżycia ultrasów też są bardziej.
Jako jedyni spotykają niespotykane w naszej szerokości geograficzne stworzenia i zwierzęta, jak na przykład
taaaakie ćmy walące w łeb i czołówkę w nocy!
czy drzewa o ruchomych korzeniach o średnicy metra, wijące się po górskich ścieżkach biegowych i złośliwie chwytające za kostki. Zdarzają się także wilki, węże, krokodyle i niedźwiedzie. Czasami potwory. W stadach po sto sztuk. Pod każdą szerokością geograficzną.
Tajemnicą poliszynela są kwestie higieniczno-olfaktoryczne. Wiadomo, że kilkugodzinny smród maratończyka jest niczym wobec dwudziesto-, czy trzydziestogodzinnego smrodu ultrasa. A prawdziwym biegaczem stajesz się dopiero wtedy, kiedy na mecie nie jesteś w stanie odróżnić własnej skóry od skarpetki czy kompresów założonych przed startem na nogi.
A ponieważ biegacze ultra z racji konieczności przygotowania ciała do długotrwałego wysiłku stronią od wszelkich używek, bieganie ultra rekompensuje i daje im to, czego muszą sobie odmówić w życiu codziennym…
Halucynacje.
_________________________________________
Wiadomo, że lepiej pisze się po kawie. Zatem jeżeli lubisz nasze teksty, bawią Cie nasze memy, uroniłaś/łeś łezkę, lub widzisz w nich cząstkę siebie – postaw nam kawę TUTAJ. Będziemy zaszczyceni! 😀
Teksty i obrazki na tej stronie mają charakter i zabarwienie satyryczne. Traktujesz je na serio na własne ryzyko i odpowiedzialność.
Przeczytaj również:
Zasady w domu biegacza, czyli jak wytrzymać z biegaczem pod jednym dachem.
Memik okolicznościowy:
O autorze
Na bieganiu się nie znam, więc głównie o nim piszę.
Udostępnij
Odpowiedz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz byćzalogowany aby komentować.