Jak biegać zimą? Poradnik
- 10 stycznia 2019
- Wu
- Opublikowany w PÓŁ ŻARTEM
Bywa tak, że nie masz co ze sobą zrobić zimową porą i wpadnie Ci do głowy głupi pomysł, żeby trochę pobiegać. Jeżeli się to wydarzy, nie przejmuj się, nie popadaj w panikę. Podejdź do tematu na spokojnie. Jeżeli po kilku dniach Ci nie przejdzie, zajrzyj do naszego poradnika, przygotowanego na bazie kilkuletnich doświadczeń z bieganiem zimowym.
Jak się ubrać do biegania w zimie?
To najczęściej zadawane pytanie dotyczące zimowych treningów. Odpowiedź brzmi – jak zwykle. Krótkie spodenki, podkoszulek, lekkie buty. Ewentualnie pomyśl o lekkiej bluzie, jeżeli na siłowni, w której stoi bieżnia, mocno klimatyzują.
A jeżeli zamierzasz bieżnię wystawić na dwór lub, co gorsza, zamierzasz biegać na zewnątrz bez bieżni, sprawa przedstawia się nieco bardziej skomplikowanie.
Najnowsze badania dowodzą, że jednak jest jakiś związek pomiędzy temperaturą na zewnątrz a tym, jak bardzo biegaczowi jest zimno. Na tej podstawie wyróżniono trzy główne temperatury dla zimowego biegania, oraz jedną dodatkową o podłożu społecznym. Są to:
- temperatura przed treningiem, zwana potocznie „Pierdolę, nie biegnę!”;
- temperatura na początku treningu, zwana „Kurde, za lekko się ubrałem!”;
- temperatura pod koniec treningu, zwana „Po cholerę ja tyle tego na siebie ubrałem!”.
O ile pierwsza z nich nie wymaga jakiegoś szczególnego ubioru, bo dotyczy świata oglądanego przez biegacza przez szybę z ciepłego pomieszczenia, o tyle dwie pozostałe są dosyć skomplikowane w ogarnięciu. Mamy na to jednak kilka rozwiązań!
Po pierwsze, jeżeli biegasz wokół bloku, wystarczy szybka wizyta w domu, aby dostosować garderobę do zmian zachodzących pomiędzy punktem b i c, czyli wpaść, zrzucić nadmiar ciuchów i wio, dalej.
Po drugie, jeżeli biegasz z chłopakiem, to możesz spokojnie wykorzystać go jako tragarza dla odzieży, którą z siebie zdejmiesz.
Po trzecie, bozia rączki dała? To bierz w łapę to, co zdejmiesz i zasuwaj, a nie marudź.
Po czwarte, ubierz się tak aby na początku było Ci odrobinę chłodno. Odrobinę nie oznacza zbielałych z zimna palców i sinych warg. Odrobina wymaga wyczucia. A wyczucie nabędziesz z czasem, w wyniku prób i błędów. Chodzi tylko o to, żeby podczas tych prób i błędów nie zejść. Dlatego lepiej zacząć od większej liczby warstw i stopniowo je likwidować w miarę postępów edukacji. Bo lepiej trochę się bardziej zgrzać, niż zamarznąć.
SPRZĘT DNIA!
Bonus, czyli temperatura potreningowa. Pamiętaj, że każdy trening się kiedyś skończy. I co wtedy? Wtedy należy się nim pochwalić w internecie. Poniżej przedstawiamy wzór na zimowy, internetowy lans biegowy:
Liczba przebiegniętych kilometrów zimą = A x B + C
Gdzie:
A – liczba faktycznie przebiegniętych kilometrów
B – liczba zaliczonych podczas biegu gleb (wszystkie rodzaje)
C – temperatura (ujemną podajemy bez znaku -)
Bieganie Zimą. Co Cię TAM czeka?
Zimowe bieganie gwarantuje cały wachlarz najprzeróżniejszych doznań, na które trzeba się przygotować. Najczęstsze z nich to:
Gleba na lodzie, zwana potocznie „kurwą”, od najczęściej wypowiadanych w trakcie słów „łooo kurwa!”.
Gleba na śniegu, zdecydowanie bardziej podstępny rodzaj gleby. Niby ten śnieżek taki puchaty. Niby mięciutki taki. A przywalić potrafi całkiem solidnie, zwłaszcza jeżeli pod nim znajduje się zdradziecka warstewka lodu.
Gleba bez powodu, najbardziej niespodziewany rodzaj gleby. Przeważnie doświadczamy jej wtedy, kiedy poczujemy się zbyt pewnie na śniegu lub lodzie, czyli na przykład założymy raczki biegowe.
Sople z nosa. Sople powstają w wyniku zbyt słabego podciągania treści, która sączy się z nosa podczas biegu zimą. Warto je od czasu do czasu przetrącić, zwłaszcza, kiedy już zaczynają haczyć o kolana.
Psie gówna. Zimą szczególnie zdradzieckie, bo o ile latem jesteśmy w stanie ustrojstwo owo namierzyć i ominąć, o tyle zimą często-gęsto poukrywane są one pod świeżutką warstewką białego puchu. Dodatkowo wraz z opadem śniegu ich liczba się zwiększa, ponieważ duża część właścicieli czworonogów hołduje zasadzie „czego oczy nie widzą, tam gówna nie ma” i kiedy tylko śniegiem sypnie, srają swoimi pieskami gdzie popadnie.
Problemy towarzyskie. Tak. Okazuje się bowiem, że biegacz zimowy raczej koncentruje się na tym, po czym depta, niż na otoczeniu. A otoczenie zazwyczaj brak atencji odczytuje jako zachowanie obraźliwe. Dlatego w zależności od tego, czy przebiegając na ulicy nie pozdrowisz znajomego, czy członka rodziny, możesz spodziewać się mniejszego focha (znajomi), albo karczemnej awantury (żona, „Mamusia”).
Żółty śnieg. Unikaj. Nie jedz. Unikaj.
Powyżej pouczająca piosenka Pana Zappy o problemach wynikających ze spożycia żółtego śniegu.
Zasady współżycia społecznego podczas zimowego biegania
Nie biegasz sam. To znaczy zazwyczaj nie biegasz sam. Bo jesteś użytkownikiem tych samych chodników i ścieżek, co inni. I choć w zimie jest na nich zazwyczaj mniejszy ruch, to trzeba zachowywać się godnie. Co to znaczy? Już tłumaczymy.
Jeżeli przebiegasz obok gapiących się na Ciebie, zziębniętych, zamarzających na przystanku gapiów, uśmiechnij się. Tym samym zajmiesz na chwilę ich umysły i oderwiesz je od ciągłego rozmyślania o tym
jak mi zimno!
i
kiedy w końcu, kurwa, przyjedzie ten autobus!
Na te kilka chwil ich jaźń zapłonie gorącym ogniem myśli rozgrzewających, skierowanych w Twoją stronę, oscylujących pomiędzy cichą zazdrością a refleksjami w stylu
no co za debil, chyba go kompletnie popierdoliło!
Tym samym zrobisz coś dobrego dla innych!
Może się zdarzyć tak, że spotkasz na swojej ścieżce biegowej innego biegacza posuwającego się w zaspach w przeciwnym kierunku. Tu zastosowanie będzie miała stara biegowa zasada, mówiąca, że na ścieżce biegowej pierwszeństwo ma ZAWSZE ten, który na bardziej zjebanego wygląda! Zatem, jeżeli widzisz, że trudno będzie się wyminąć, a mózg Twój jeszcze działa, to ustąp pierwszeństwa.
Ważne! Oceń, czy nadbiegające ciało jeszcze kontaktuje! Jeżeli tak, pamiętaj aby rzucić od niechcenia prężne „hej!”. Niech wie, że Ty masz się świetnie, niech zazdrości, niech go szlag!
Chyba że fajne ciacho leci, to wal na czołówkę i niech będzie, co ma być!
Inaczej trochę przedstawia się sprawa na terenach leśnych. Tu w zasadzie obowiązuje jedna zasada, która mówi: „dzik i niedźwiedź zawsze mają pierwszeństwo!”. Zatem jeżeli takowych delikwentów zobaczysz, oddal się kłusem w przeciwnym kierunku, licząc na to, że akurat są po obiedzie i że dzisiaj wyglądasz nader nieapetycznie.
Czy bieganie w zimie jest dla Ciebie?
Nie. Zdecydowanie nie. Mamy nadzieję, że powyższe informacje skutecznie odwiodą Cię od podjęcia prób biegania na dworze w zimie i nie będziesz zabierał miejsca innym. Jeżeli jednak nie, to…
Do zboczenia na biegowych ścieżkach!
_________________________________________
Jeżeli traktujesz poważnie to, co napisaliśmy, skonsultuj się prędko z lekarzem lub farmaceutą i łyknij stosowny syropek na gardełko, bo na głowę już za późno…
Memik okolicznościowy: Trening w śniegu
Może Cię także zainteresuje:
O autorze
Na bieganiu się nie znam, więc głównie o nim piszę.
Udostępnij
Odpowiedz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz byćzalogowany aby komentować.