Co stracimy wraz z Endomondo?!
- 8 listopada 2020
- Redakcja
- Opublikowany w PÓŁ ŻARTEM
A kiedy przyjdzie także po mnie Zegarmistrz Światła Purpurowy…
Stało się Kochani. Wszyscy ronimy łzy. W gestach solidarności zapominamy nawet czy team Żarmę, czy Sruuu…. A no nie, bez przesady jednak. Gdyby nie to, że rok 2020 ma jeszcze 2 miesiące, żeby coś spierdolić, to rzekłabym iż jest to nasz gwóźdź do trumny.
Że za wcześnie, że to nie tak miało wyglądać… Że brak słów, brak nut, by opisać to. Że jeszcze tyle wspólnych niezapisanych tras przed nami! Tak wiele zgubionych dżipiesów, zasięgów, urwanych treningów,… Ach. W sercu pustka i żal nie do ogarnięcia. Gdzie sens? Gdzie logika? Panie premierze! Jak rzyć?
O czym to ja w ogóle dziś? Jeśli ktoś jeszcze nie widział/słyszał akcja taka, że endomondo wzięło i nam umarło i koniec. W sensie nie będzie niczego, jak miał w zwyczaju opowiadać jeden z wybitniejszych wieszczy Kononowicz Krzysztof.
Pamiętacie to uczucie, kiedy pierwszy raz wiatr smagał po twarzy, słońce świeciło prosto w oczy a wy wcisnęliście GOŁ? Jy też nie. To prehistoria przecież. Ale pamiętamy tę wolność. Wytrzymałam może jakieś 600 metrów, bo zapierdalałam jakby mnie stado dzików goniło. Później już się trochę zaczęłam uczyć biegania. Moja pierwsza dycha, półmaraton to wszystko zapisane na endo.
Pamiętacie te urżnięte w połowie treningi, biegi po wodzie, albo zygzakiem, tyłem, bokiem.
Pamiętacie te magiczne zakrzywienia czasoprzestrzeni, kiedy wychodziliście na trening i robiliście 57 metrów w dół i 64 w górę zaczynając i kończąc w tym samym punkcie, a jednak dwa piętra wyżej, że niby u somsiada?
Pamiętacie to niezgrabne członków męskich kreślenie za pomocą tras lub cycków, kto większe, bardziejsze, okrąglejsze?
W niejednym kraju Endo było tak zakorzenione w społeczeństwie, że towarzyszyło rewolucjom, upadkom i wzlotom społecznym, a czasami jako środek przekazu ważnych komunikatów.
Już otrzymuję pierwsze sygnały nagłych ataków paniki, że dane nie chcą się przenieść na inną tam jakąś platformę i przepraszam bardzo, jak tam się dodaje znajomych, żeby wszyscy wiedzieli, że ja biegam, że jak z fejsem połączyć i którą apkę teraz wybrać na przykład.
Na ostatnie pytanie z pełną odpowiedzialnością mogę podpowiedzieć, iż #teamstrava. Dlaczego? To bardzo proste. Strawa brzmi jak jedzenie, jedzenie brzmi jak przyjemność. Nie komplikujmy tego. Bawmy się skojarzeniami! Bądźmy kreatywni! Jedzmy! Strawmy i…
Czując na sobie ogromną odpowiedzialność mam potrzebę zaprosić wszystkich bardziej i mniej znajomych na ostatnie pożegnanie z naszym przyjacielem Endomondo, który wybiera się do krainy wiecznych logów, pozostawiając nas tym samym na pastwę innych jakichś tam trudniejszych w obsłudze rankiperów.
Pożegnanie odbędzie się tutaj: Last Ędo Run.
Mamy na sali dżidżeja, który już akompaniuje “Serdeczna Madko”. W kolejnej części wspólnie odśpiewamy “Anielski orszak niech me logi przyjmie”, na koniec zaś zostawiliśmy “Ciebie loga wysławiamy” i „Log nie może przecież wiecznie trwać”.
Niech na chałwę wieczną na ścianach waszych na fejsie owe archiwalne zrzuty z dumą wiszą.
Warto mieć w pamięci i w serduszku fakt, że historia owa napisana waszymi własnymi odnóżami raz bardziej, raz mniej bolesna zapisze się w niebycie na wieki wieków ament.
Tekst: Marta maDka Mielec
Szlaczki: Maciek Hejman
Więcej maDki Mielec TU Złoty na kilometr
O autorze
Cieciostwo, Rada Rejsu, Kulturalno-Oświatowi, Karo, Wu, cała ekipa taktyczno-techniczna i sekcja gimnastyczna.
Udostępnij
Odpowiedz Anuluj pisanie odpowiedzi
Musisz byćzalogowany aby komentować.